zobacz multimedia
Plusik
home projekty o nas repertuar spektakle newsy multimedia kontakt

I BĘDĄ ŚWIĘTA

Subiektywny spis aktorów teatralnych


(...)Agnieszka Przepiórska [na fali]
Piotr Ratajczak włóczy się za reżyserskim chlebem od Bielska Białej po Koszalin i od Szczecina po Warszawę – i w prawie wszystkich obsadach zostawia ją na straży. Ileż ona się najeździ; powinna mieć preferencyjną zniżkę od kolei. Z rozrzuconych ról wyłania się ciekawy, wielotwarzowy portret kobiety, mniej lub bardziej stanowczo emancypującej się spod słodkiego ciężarka patriarchatu. Najlepiej to widać w monodramie Piotra Rowickiego "…i będą święta" (warszawski Konsekwentny): mąż ginie w katastrofie, ona podąża przez łany bólu, broni jego pamięci w publicznym maglu, ulega autodestrukcyjnym histeriom, by na koniec wkroczyć do jego domowego sanktuarium, obejrzeć dziesiątki zdjęć wokół biurka, odkryć, że na żadnym jej nie ma... Mocny dramat kogoś, kto w cierpieniu odnajduje siebie, coś dużo głębszego niż tylko publicystyka posmoleńska, klarownie, przekonująco wyłożony na scenie.(...)

Jacek Sieradzk, 10.09.2012

www.e-teatr.pl/pl/statyczne/ssat20.htmli

 "Nic nie trwa wiecznie"


To przede wszystkim historia godzenia się ze stratą bliskiej osoby - o spektaklu "I będą święta" w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.
Czy patrząc na swoje życie z dystansu, można ułożyć jego obiektywny bilans? Zwykle zmusza nas do tego jakaś zewnętrzna sytuacja, na przykład śmierć bliskiej osoby.
Bohaterka spektaklu "I będą święta" przechodzi rodzaj terapii szokowej, zafundowanej przez siłę wyższą: greckie fatum, chrześcijańskiego Boga, a może po prostu zwykłego pecha. Jej mąż ginie w katastrofie lotniczej. Nagle piękny dom z ogrodem oraz dwójka dzieci stają się bolesną pamiątką po utraconym szczęściu. Na dodatek przygniata ją ciężar sławy męża oraz obowiązek wygłaszania publicznych przemówień, opiewających jego zasługi dla Ojczyzny. Przede wszystkim jednak zostaje sama i to wydaje się jej w całej sytuacji najbardziej przerażające.
Aktorka (Agnieszka Przepiórska) siedzi na drewnianej ławce blisko widowni, oświetla ją od góry reflektor, jedynymi rekwizytami są papierowe pudła pod ścianą, fajka oraz świąteczne lampki. Z początku snuje swoją opowieść niespiesznie: wstała rano, wszystko było tak, jak zawsze. Potem równia pochyła: identyfikacja zwłok, pogrzeb, depresja, trudne rozmowy z dziećmi, sprzątanie gabinetu męża.
"I będą święta" to spektakl z prostym morałem. Sprowadzanie go do słów znanego powiedzenia "co cię nie zabije, to cię wzmocni" byłoby jednak zbyt wielkim uproszczeniem. To przede wszystkim historia godzenia się ze stratą bliskiej osoby. Mierzenie się z żalem jest długim procesem, który na scenie został oddany przy pomocy potoku słów wypowiadanych nieprzerwanie przez ponad godzinę przez Agnieszkę Przepiórską. Przybierają one formę osobistej spowiedzi, czy raczej "podróży wokół serca". Tak jak Frigyes Karinthy opisuje w "Podróży wokół mojej czaszki" kolejne stadia choroby, tak tutaj pokazane zostały kolejne etapy pogłębiającej się żałoby, która następnie przechodzi w rodzaj buntu, nienawiści, aż do całkowitej akceptacji i wyciszenia.
Wystan Hugh Auden w wierszu "Funeral Blues" pisał, że po śmierci bliskiej osoby "for nothing now can ever come to any good". Bohaterka Agnieszki Przepiórskiej, mimo głębokiego zranienia, jest w gruncie rzeczy typem mocno niepokornym. Odrzuca konwencjonalne sposoby radzenia sobie z bólem, jakie oferuje jej kolejno: psycholog ("musi pani to wszystko z siebie wyrzucić i przeżyć własne emocje") oraz ksiądz ("Hiob stracił wszystko i się nie załamał, a ty straciłaś tylko męża"). Drogę przez piekło, w jakim się znalazła, przemierza samotnie. W ostateczności to, co wydawało się pułapką, okazuje się podstawą zbawienia. Samotność staje się samodzielnością. Kolejne święta nadejdą i będą całkiem udane. Inne niż dotychczas, ale wcale nie gorsze. Właściwie, bilans wyszedł na zero. (Anna Diduch, Nowa Siła Krytyczna, 18-01-2012)

"Rozbrajanie żałoby"


"I będą święta" w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Przekroju.
"I będą święta" w warszawskim Teatrze Konsekwentnym to spektakl nie tylko o Smoleńsku. To historia o tym, jak rozpocząć życie po żałobie.

Ze strony Piotra Rowickiego, który ten tekst napisał, dowiaduję się, że jest on przede wszystkim autorem licznych książek dla dzieci. "Gryźgo idzie w świat", "Przygody kota detektywa" - tytuły zachęcają do lektury. O Rowickim jako pisarzu dziecięcym nie słyszałem, znam natomiast jego dramaty. Wadzi się w nich z problemami wagi ciężkiej, zabierając głos w sprawach trudnych. W "Przylgnięciu" w tle było Jedwabne, w "Chłopcu malowanym" echem niosły się strzały w Nangar Khel, "Baden-Baden" traktowało o stosunkach Polaków i Niemców tuż po wojnie. Doceniam intencje twórcy, ale mam z jego sztukami kłopot. Zbyt wiele w nich stereotypu, zanadto zdają się deklaratywne. Jakby ciążyła na nich szlachetność autorskiego założenia. "I będą święta" z pozoru mieści się w tej samej kategorii. Oto opowieść kobiety opłakującej stratę męża. Był - jak się domyślamy - pilotem. Zawsze po wylądowaniu pisał sms.
Tym razem nie zrobił tego, ktoś zadzwonił, by włączyła telewizor. Potem odmowa udziału w spotkaniach rodzin ofiar, reminiscencje tragedii. Wszystko wydaje się jasne - książkowe i filmowe zapisy wspomnień bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej mogły posłużyć Rowickiemu jako inspiracja, zapewne nawet tak było. Tyle że monodramu Agnieszki Przepiórskiej w reżyserii Piotra Ratajczaka nie da się zamknąć w szufladzie pod tytułem "Odreagowywanie posmoleńskiej traumy".
Mówi coś więcej o tym, jak stawić czoła żałobie i jak rozpocząć po niej życie na nowo.
Agnieszka Przepiórska na warszawskich scenach pojawiała się dotąd sporadycznie (bodajże tylko w jednym przedstawieniu w nieistniejącej już Wytwórni), dobrze jest za to znana widzom w Wałbrzychu, Bielsku-Białej, Koszalinie. Strata to dla Warszawy, bo przygotowanym w Teatrze Konsekwentnym monodramem pokazuje, że jest aktorką w pełni angażującą uwagę, o wielkiej sile scenicznej obecności. W "I będą święta" pokazuje całą skalę swych możliwości. Jej bohaterka z początku idealizuje swe małżeństwo, przedstawia samą siebie jako dziecko szczęścia. Potem przychodzi czas na załamanie, bunt i odrzucenie ustalonych norm przeżywania żałoby. Nie oszukuje nikogo, nie próbuje udawać, że bólu nie ma, że go nie czuje. Jednak odrzuca powszechnie używane w takich sytuacjach gesty. A potem przychodzi świadomość, że dotychczasowe życie wcale nie było idyllą, raczej wmówieniem, że jest tak dobrze. I teraz można zacząć wszystko jeszcze raz.
Niby nic odkrywczego, również ten tekst Piotra Rowickiego zdaje się w zbyt dużym stopniu bazować na zużytych mocno kliszach. Tyle że w Konsekwentnym życie daje mu świetnie dysponowana, dobrze prowadzona przez reżysera aktorka. Przepiórska jest w tej roli wyzywająca, bezczelna, cierpiąca, wściekła i zagubiona. Jednocześnie. Warto iść na "I będą święta" przede wszystkim dla niej. (Jacek Wakar, Przekrój nr 4/23.01, 24-01-2012)

"Jak obejrzałem monodram o Smoleńsku"

W pierwszej chwili chciałem uciekać z teatru. Monodram o Smoleńsku? Opowieść żony polityka, który zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu? Nie ma mowy. Smoleńsk wyskakuje z każdej szafy, brakuje tylko przedstawienia teatralnego! Ale już od godziny siedzę na widowni i - dziwiąc się sam sobie - chłonę każde słowo, które wypowiada Agnieszka Przepiórska. Jej monodram "I będą święta!" na podstawie tekstu Piotra Rowickiego, w reżyserii Piotra Ratajczaka nie dotyczy roztrząsanych od dwóch lat problemów, czy samolot był na kursie i ścieżce, czy generał znajdował się w kokpicie, a brzoza czy była pancerna. Jest to skromne psychologiczne studium kobiety, która utraciła w katastrofie męża i teraz próbuje odbudować życie. Spektakl grany w Teatrze Konsekwentnym powinni jednak obejrzeć wszyscy, którzy chcą zrozumieć sposób myślenia "ludu smoleńskiego" wierzącego w spisek i zamach. Rowickiemu udało się uchwycić psychologiczny mechanizm, który za tym stoi.

W swojej sztuce pokazuje kolejne etapy żałoby bohaterki od szoku i niedowierzania, przez nadzieję, że może jednak mąż przeżył i zaraz zadzwoni, następnie złość, agresję i szukanie winnych oraz pogodzenie z utratą. Tyle tylko że ta żałoba rozgrywa się publicznie, co odbiera jej terapeutyczną moc. Bohaterka zmuszona do publicznego odgrywania roli wdowy w mediach i na manifestacjach popada w coraz większy obłęd. Nie potrafi jej pomóc ani ksiądz z przypowieścią o Hiobie, ani psycholog z pytaniami o kolor mężowskiego krawata potrzebny do identyfikacji ciała. W pewnym momencie staje przed publicznością i podniesionym głosem woła: "W imieniu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej żądam dymisji rządu! Żądam zbadania powietrza, metalu i drzew. Żądam przesłuchania wszystkich, którzy jeszcze przesłuchiwani nie byli. Żądam ekshumacji! Żądam wyjaśnienia! Żądam komisji! Żądam odszkodowania! Żądam, żeby minął ból!".

Rowicki pokazuje, że ból, który nie może znaleźć ujścia, prowadzi do obłędu. Wyzwoleniem dla bohaterki staje się dopiero odkrycie, że mąż, którego pamięci tak uparcie broni, zdominował jej życie. Jej w tym związku nie było. Był tylko on, państwowiec, polityk i władca, jej pozostała rola "pani na jego spodniach i marynarce", "królowej śniadaniowej", "cesarzowej marchewki i groszku". "Przegarowałam życie. Przekuchciłam. Przebawiłam HYPERLINK "http://www.edziecko.pl/edziecko/0,0.html"dzieci. Przeprałam i przeprasowałam. Przewyczekiwałam" - mówi bohaterka, wyciągając z kąta brudne mężowskie skarpety. Ta dekonstrukcja patriarchalnej rodziny, w której żona zredukowana jest do funkcji praczkokochanki stanowi o sile spektaklu. Agnieszka Przepiórska sugestywnie pokazuje emancypację bohaterki, która z wdowy walczącej o prawdę i honor męża zmienia się w kobietę walczącą o prawo do własnej podmiotowości. Nie chce być tylko postumentem, na którym stoi pomnik męża. Może gdyby "lud smoleński" miał własną podmiotowość, nie mielibyśmy seansów nienawiści na Krakowskim Przedmieściu. Tylko czy "lud" chodzi do teatru? (23.04.2012 , Felieton Romana Pawłowskiego z cyklu "Kronika Wypadków Kulturalnych")
 

Copyright by Teatr Konsekwentny 2011 | Design by Kasia Osipowicz | Animations Olga Zmysłowska
bbiMiasto Stołeczne WarszawaWarszawa Europejska Stolica Kultury