zobacz multimedia
Plusik
home projekty o nas repertuar spektakle newsy multimedia kontakt

GRA

Sajnuk o kobietach

Spektakl Teatru Konsekwentnego pt. „Gra”, w reżyserii Adama Sajnuka, powstał na podstawie zbioru opowiadań  Dorothy Parker, wydanych w książce pod tym samym tytułem. Twórczość tej amerykańskiej pisarki nie jest w Polsce powszechnie znana. Książka "Gra" to opowiadania napisane w okresie od lat 20-tych do lat 60-tych XX wieku. Ich głównymi postaciami są mające różne statusy życiowe kobiety, których przewrotne historie stanowią ważne elementy ich życia uczuciowego. W relacjach damsko-męskich każda z nich prowadzi "grę"; nie jest do końca szczera ze sobą i ze swoim otoczeniem. Drugim ważnym motywem dramatu, także uwidocznionym w spektaklu przez reżysera, jest alkohol, przynoszący bohaterom chwile zapomnienia od życiowych niepowodzeń.
 
Akcja spektaklu, prezentującego różne scenki rodzajowe, została umieszczona w Ameryce lat dwudziestych i późniejszych. Znakomicie, swój charakter czasowy, określają przygotowane przez Katarzynę Adamczyk kostiumy. Gdzieś w tle króluje taniec i spore ilości wypalanych papierosów oraz wypijanego alkoholu.
Reżyser na przykładzie skomplikowanych historii kilku par, wnikliwie przedstawia uczuciowe relacje w damsko-męskich związkach. Możemy zobaczyć m.in. historię wielkiej miłości modelki z hurtowni odzieży, zakończonej całkowitym wygaśnięciem uczuć. Kobiecie, której stabilny związek burzy narastający brak komunikacji z ukochanym, ukojenie przynosi spożywanie coraz większych ilości alkoholu. Mocne trunki i znajomość z niezwykle towarzyską sąsiadką, Panią Mouse, sprowadzają ją na życiowe dno.

W innej scenie sztuki poznajemy matkę, borykającą się z brakiem zainteresowania ze strony własnego syna. Nie mogąc pogodzić się z tym, że syn woli nową rodzinę swojego ojca, usilnie próbuje wskrzesić w nim iskrę współczucia dla swojej samotności.

Prowadzący nieustanną grę z ukochaną - Hiob, utrzymujący kontakty z podejrzanie dużą ilością przyjaciółek, to bohater kolejnego opowiadania. Miłosne spotkanie przerywa mu dzwoniący co chwilę telefon. Jak się okazuje są to inne kobiety, które zbywa najwymyślniejszymi kłamstwami.

Spektakl Adama Sajnuka urzeka wspaniałą grą aktorów, wcielających się w kolejnych scenkach w kilka ról. Bardzo ciekawie swoje postaci kreuje Mariusz Drężek. Poza tym, że aktor porywa publiczność swoim oryginalnym tańcem, bardzo wiarygodnie i przekonująco interpretuje, nie bojąc się niekiedy użyć krzyku, swoje kwestie.
Nutę refleksji wprowadza do spektaklu swoim śpiewem Małgorzata Rożniatowska. Interesująco prezentuje swoje postaci Marta Malinowska. Aktorka szczególnie przykuwa uwagę w kreowaniu zdesperowanych i nieszczęśliwych kobiet.

Adam Sajnuk kolejny raz, po wspaniale zrealizowanym spektaklu "Zaklęte rewiry", pokazuje swoją wysoką klasę jako reżyser. Artysta umiejętnie potrafi wykorzystać scenę na realizację precyzyjnie zaplanowanego dzieła. Ciekawie zbudowany scenariusz oraz gra zespołu aktorskiego sprawiają, że każdy z widzów może w jakimś stopniu przełożyć historie z opowiadań Dorothy Parker na doświadczenia z własnego życia.

Michał Janusz
www.teatrdlawas.pl

 Gra albo trzymaj fason

Dorothy Parker, pisarka w Polsce mało znana, której zbiór opowiadań ukazał się kilka lat temu w 40. rocznicę jej śmierci, w Ameryce słynęła z celnego dowcipu, ekscentrycznego trybu życia i nieprzejednania w obronie pokrzywdzonych, wykluczonych i prześladowanych. Za tę postawę trafiła na hollywoodzką czarną listę w epoce MCCarthy'ego, nie tracąc na popularności, ale za sprawą amerykańskich lustratorów kończąc współpracę z kinem - jej scenariusze kilkakrotnie kandydowały do Oskara.
W byłej Fabryce Wódek Koneser jej proza czuje się dobrze, jej proza nie stroniła od mocnej whisky, lecz nie na tym polega przewrotny zamysł Adama Sajnuka, który nie po raz pierwszy sięga po utwory mniej znane, ale wołające o teatralizację. Opowiadania Parker niemal domagają się sceny, mnóstwo w nich dialogów, ciętych ripost i sytuacji, które pod cienką warstwą dowcipu kryją gorycz doświadczenia ludzi poszukujących swojej przystani i małego szczęścia. Opowieści rozpoczynają się i kończą przy barowych stołkach - knajpiany bufet stanowi w tym spektaklu centrum świata, gdzie zbiegają się w poszukiwaniu wspomnień i swojej szansy wszyscy trzymający fason. Trwanie w sztucznie podtrzymywanej euforii okazuje się tragiczne w skutkach i żałosne, ale jeśli ktoś się nie poddaje regułom fasonu, wypada z gry, choć sama gra nieuchronnie prowadzi do katastrofy. Taką serię małych katastrof pokazuje Sajnuk, dostrzegając jakiś wspólny rys między dramatami kobiet i mężczyzn sprzed kilkudziesięciu lat a dzisiejszymi lękami wiecznych singli i porzuconych kobiet.
Konwencja tytułowej gry dotyczy nie tylko relacji między bohaterami, lecz także techniki narracji, sposobu istnienia tego spektaklu, powoływanego na naszych oczach jako wchodzenie w rolę, ale tylko do pewnego stopnia, z zachowaniem podwójnego dystansu do postaci i gry aktorskiej. Konwencja ta sprawia, że aktorzy uciekają od dosłowności, sugerując więcej, niż mogliby zrobić, wcielając się w poszczególnych bohaterów, których zresztą więcej tu niż aktorów - każdy gra po kilka ról i zupełnie to nie przeszkadza w prowadzeniu opowieści.
Rolę komentatorki losu rozbitków bierze w tym spektaklu na siebie Małgorzata Rożniatowska. W klimat wprowadza już pierwszy epizod, którego kanwą jest najgłośniejsze opowiadanie Parker, "Blondynka", krótka historia związku tytułowej Blondynki (Marta Malinowska) i Herbiego (Mariusz Drężek), po którego odejściu kobieta stacza się na dno jako utrzymanka podrzędnych kochanków. To kosztowna gra. Na śmierć i życie. Dla bohaterów to całe ich życie - w Konsekwentnym tylko dwie godziny.

Tomasz Miłkowski
Przegląd
29.07.2012

 

Konsekwentnie o kobietach

Laureat Feliksa, dyrektor Teatru Konsekwentnego - Adam Sajnuk przygląda się paniom. Na warsztat bierze opowiadania amerykańskiej pisarki Dorothy Parker i rysuje portrety kobiet samotnych, szukających mężczyzn i ponoszących serie miłosnych porażek. Nie jest to jednak prosta historyjka o nieszczęśliwych dziewczynach w stylu "Dzienników Bridget Jones". W "Grze" chodzi o coś więcej. Sajnuk analizuje kobiecą psychikę i właśnie tam szuka przyczyn niepowodzeń, nie popadając jednocześnie w zbędne moralizowanie. Jak brzmi diagnoza? Kobiety są same sobie winne. Bo niepotrzebne gry, intrygi, udawanie, a do tego obwinianie się za niespełnione marzenia - skazują je na kolejne klęski. Ciekawie zapowiadający się spektakl, w którym spotykają się męski punkt widzenia reżysera i kobiecy - autorki literackiego pierwowzoru.

FILIP PRZEDPEŁSKI
Projektor Kulturalny

 

Miłość to wieczna GRA
"Miłość - co słowo to znaczy? Czy jest źródłem kochania, czy studnią rozpaczy?" - tę "odkrywczą" (ha!haha!) myśl napisałam w wieku lat dziesięciu!  I do tej pory staram się ją rozkminić.... Niezła zagwozdka z tym kochaniem, cholera. Jeśli wierzysz w różowe okulary do końca życia to się zdziwisz - miłość to fatamorgana - uświadamiam sobie nie raz, ale potem oczywiście o tym zapominam. Pięknie  przedstawił to wczoraj Teatr Konsekwentny (Warszawa - Fabryka Wódek Koneser na Pradze), w spektaklu pt "Gra".
Czego pragniemy, a co w rzeczywistości znajdujemy?
Na przykładzie kilku (chyba z sześciu) par mamy wyłożone relacje damsko-męskie. Oglądając spektakl uświadomiłam sobie, że modeli tak naprawdę jest niewiele - jestem przekonana, że każdy będzie mógł odnaleźć w sztuce część siebie i swoich relacji. Całość przedstawiona w sposób nieoceniający - co mi się bardzo spodobało.

 

http://remigiusz-grzela.pl/?p=1351

(...) W sobotę w Koneserze, w Teatrze Konsekwentnym premiera „Gry” w reżyserii Adama Sajnuka, z fantastyczną Małgorzatą Rożniatowską. Może i jestem wobec niej bezkrytyczny, ale naprawdę mnie porwała. Scena rozmowy z synem to bodaj najlepsza scena w spektaklu, Rożniatowska jest w niej ostra, apodyktyczna, chce walczyć o syna za wszelką cenę, nawet jeśli on tego nie chce. Nieważne. Spektakl kończy fenomenalny blues w jej wykonaniu, naprawdę brzmi chwilami jak Ella Fitzgerald. Małgorzata Rożniatowska to dzisiaj w Warszawie jedna z najciekawszych i najbardziej charyzmatycznych aktorek swojego pokolenia. Obserwuję z roli na rolę, to, jak przykuwa uwagę, jak obecna jest jej obecność. Sceniczne zwierzę. „Gra” to adaptacja opowiadań Dorothy Parker, rzecz dotyczy relacji damsko-męskich, a właściwie tego, jak mężczyźni kobiet nie rozumieją, i zapewne odwrotnie. W spektaklu na uwagę zasługują też Mariusz Drężek i Adam Sajnuk. Spektakl jest lżejszy, wakacyjny, chociaż czy ja wiem, w sumie w kilku miejscach daje po głowie, więc nie będę naklejał etykietki lekkiego gatunku. Ale w tej wizycie na Pradze ucieszyło mnie coś jeszcze. Tłumy ludzi idących mostem na drugą stronę Wisły. To nie jest takie oczywiste. Widać stadion jednak zintegrował oba brzegi. Zawsze mnie smuciło, że rzeka dzieli miasto, a nie łączy. Zupełnie nie odniosłem takiego wrażenia wczoraj, pewnie też w związku z imprezami „wiankowymi”, jakie się wczoraj odbywały. Poza tym od lat mówi się o rewitalizacji fabryki wódek Koneser, o stworzeniu tam ośrodka artystycznego. Taką próbą miał być Teatr Wytwórnia. Na początku pewnie był. Nikomu jednak nie udała się dłuższa współpraca z tym teatrem, a już na pewno nikomu nie udała się przyjaźń czy miłość do tego miejsca. Miejsce po zburzonym Teatrze Wytwórnia boli. Jednak najważniejsi są ludzi, nie wykalkulowane plany. To ludzie tworzą atmosferę miejsc. Na dziedzińcu Konesera wysypany piasek, jak na plaży, rozstawione leżaki z logo Teatru, obok teatru miła knajpka Czysta Ojczysta. Dobra energia weszła tam razem z fajnymi i otwartymi ludźmi. Lata samorządowo-polityczno-biznesowych wysiłków stworzenia artystycznego miejsca nie sprawdziły się. Krótka działalność konsekwentnych Konsekwentnych dała temu miejscu życie. I niech żyje! Jak najdłużej.


Remigiusz Grzela
25 czerwca 2012



Pani Parker trzyma fason

Tym razem szef Teatru Konsekwentnego Adam Sajnuk wziął na warsztat opowiadania Dorothy Parker z tomu ""Gra". W oparach whisky i smugach dymu papierosowego w barach i apartamentach Nowego Jorku rozgrywają się małe dramaty. Dramatyzują głównie kobiety - że mąż jest wciąż nieobecny i nie interesuje się problemami swojej połowicy, że syn nie dba o matkę i woli nową rodzinę ojca, że kochanek jest nieuchwytny i ma podejrzanie dużo koleżanek. Bohaterki koncentrują się na mężczyznach, bez nich nie istnieją.
O ile w opowiadaniach Parker pokazuje w krzywym zwierciadle głównie kobiety, to w spektaklu Sajnuka oglądamy dwie strony medalu. Owszem, bohaterki są nieznośne w swoich umizgach i pretensjach, ale i panowie nie ustępują im pola. To wyrośnięci chłopcy, którym zależy jedynie na dobrej zabawie, w obliczu jakichkolwiek problemów stają się mistrzami kłamstwa i uników. Zabawa trwa dotąd, dopóki panie "trzymają fason": są zadbane i uśmiechnięte, skore do figli i nie wspominają o żadnych zobowiązaniach. Interpretacja Sajnuka dowodzi, że natura ludzka nie zmieniła się od czasów powstania pierwowzoru "Gry" - rozgrywki damsko-męskie trwają w najlepsze.
Podobnie jak w przypadku "Kompleksu Portnoya" i "Zaklętych rewirów" nowe przedstawienie Teatru Konsekwentnego w Warszawie uderza przede wszystkim bardzo dobrą grą aktorów wcielających się w kilka ról. Mnie szczególnie urzekła wpadająca w desperację Marta Malinowska oraz śpiewająca Małgorzata Rożniatowska. Duże brawa należą się Mariuszowi Drężkowi za improwizację wymuszoną przez niesforną obudowę ściennego aparatu telefonicznego. Swoją drogą scenografia spektaklu jest również godna odnotowania - niezbyt rozbudowana, za to pomysłowa i wymowna. Całość - pierwsza klasa.

www.czytankianki.blogspot.com


Grą jest także rozmowa
"Gra" w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Konsekwentnym w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.
Warszawska Praga i nowa siedziba Teatru Konsekwentnego, jednej z najstarszych niezależnych scen repertuarowych w Warszawie, przyciąga - warto skosztować niezwykłej atmosfery panującej w dawnej wytwórni wódek Koneser, klimatu jaki tworzą mury z czerwonej cegły, mini boisko z piaskiem, leżaki i sympatyczna knajpka. W tym miejscu, 23 czerwca, miała miejsce premiera spektaklu pt. "Gra", w reżyserii i adaptacji Adama Sajnuka. Sztuka powstała na podstawie tekstów Dorothy Parker, jednej z najpopularniejszych pisarek amerykańskich pierwszej połowy XX wieku, autorki opowiadań, wierszy, dramatów i scenariuszy filmowych.
"Gra" to opowieść o "mężczyznach z Marsa, a kobietach z Wenus", którym tak trudno się porozumieć. Tak było dawniej, jest i pewnie będzie. Reżyser, Adam Sajnuk, przenosi nas w lata dwudzieste zeszłego stulecia, do kraju zwanego Ameryką. Duszna od dymu papierosowego melina w czasach prohibicji. Alkohol płynący strumieniem, kolejne drinki, muzyka i blues. Czy w tym wszystkim chodzi o prawdziwą miłość, o zrozumienie i o dobry seks? Zapewne. Paplanina kobiet, ich prośby i nieustanne - "przepraszam!", ich samotność w towarzystwie gruboskórnych mężczyzn, nachalnych kochanków. Uczestnicy "gry" to kolejno playboye i tchórze, a obok nich zapłakane, egzaltowane, rozhisteryzowane panie, uzależnione od akceptacji panów, od uczucia, którego ciągle brak. I nieodzowny, wszechobecny alkohol, szklaneczka whisky czy szkockiej, wszystko jedno.
Spektakl przypomina rejestr kolejnych męsko-damskich dialogów. W nich przejawiają się ludzkie lęki, słabości, zazdrość, miłość, zagmatwane relacje damsko-męskie. Żadnej dramaturgii, wzrostu napięcia, zaskoczenia . Bo grą jest także rozmowa. Jest to również historia pierwszych wyemancypowanych kobiet, zmierzających do wolności, ale jeszcze zniewolonych, nadskakujących mężczyznom. Niestety, całe przedstawienie trąci myszką. Obrazki z życia kobiet lat dwudziestych, które mogą już na siebie same zarabiać, jednak mentalnie nadal są uzależnione, mogły zaskakiwać i fascynować, ale nie dziś. Żal tych dziewcząt i dojrzałych pań, podporządkowywanych męskiemu spojrzeniu, pożądających męskiej akceptacji, bez odrobiny wiary w siebie, zbyt chętnie przyznających się do słabości i głupoty. Wyrzucane z siebie emocje, żale i pretensje. Te wszystkie niuanse umiejętnie wyłapuje i wyśmiewa Dorothy Parker. Tyle. Żadnych pytań, odpowiedzi. Wszystko zbyt oczywiste i nudnawe. Do tego dużo przekleństw i papierosów. To ostatnio przykra norma w wielu teatrach - widz musi być biernym palaczem i biernym odbiorcą słów niecenzuralnych, nie ma innego wyjścia.
Trzeba jednak podkreślić, iż aktorzy - Eliza Ratajczyk, Małgorzata Rożniatowska, Marta Malinowska, Adam Sajnuk, Mariusz Drężek grają bardzo dobrze, emocjonalnie i ostro, silnie angażują się w swoje role. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Małgorzata Rożniatowska. Drobne komentarze, piosenki w jej wykonaniu, dodają smaczku całemu przedstawieniu, ożywiają spektakl. Scenka z panią Małgorzatą w roli matki, błyszczy wśród innych - matka i dorosły syn, ich wzajemna relacja. Ona - śmieszna, wręcz żałosna w swym nieprzerwanym narzekaniu, chce mieć chociaż kawałek syna na własność. Ale on woli ojca i jego nową, młoda żonę. I jak tu nie mieć żalu do wszystkich?? Szkoda, że tak mało o tym.
Spektakl buduje nie tylko tekst, ale również ciekawa, choć niewyszukana scenografia, kostiumy i muzyka. Zapowiedź czegoś wyjątkowego, ciekawego? Nie tym razem. Czekamy na kolejne propozycje.

                                                                                                                          Anna Czajkowska
                                                                                                                               Teatr dla Was
                                                                                                                                   27-06-2012

Copyright by Teatr Konsekwentny 2011 | Design by Kasia Osipowicz | Animations Olga Zmysłowska
bbiMiasto Stołeczne WarszawaWarszawa Europejska Stolica Kultury